środa, 31 lipca 2013

Sześć


Wydarzenie z ostatniego wieczoru oraz fakt, że wygadała się ze swoich problemów, pozwoliły jej przespać spokojnie kolejną noc. Nazajutrz wstała bardzo wcześnie i w wyśmienitym humorze, ze słuchawkami w uszach i dźwiękami piosenek Laury Pausini, pomknęła na poranne bieganie. Przebrnęła uliczkami wzdłuż Wisłoka, pokręciła się nieco po parku, a później przysiadła pod fontanną. Spojrzała w wolną przestrzeń i zmrużyła oczy, pod wpływem silnych promieni słonecznych. Wiele nacierpiała się przez ostatnie lata, dlatego teraz postanowiła zmienić swoje życie na lepsze. Szybko zebrała się z danego miejsca, i wykorzystując jeszcze niezbyt ruchliwą ulicę Cieplińskiego, przebiegła na drugą stronę i bocznymi uliczkami dotarła do domu. W mgnieniu oka zrzuciła z siebie sportowy strój i zanurzyła się w wannie, pełnej gorącej wody. Gdy delektowała się odpoczynkiem, rozdzwoniła się jej komórka. Obtarła dłoń o śliwkowy ręcznik i odebrała połączenie.    
- Jak się czujesz?- zapytał achremowy głos, a jej momentalnie zrobiło się gorąco, i wcale nie od wysokiej temperatury wody w jakiej była zanurzona.
- Znacznie, lepiej. Dziękuję- uśmiechnęła się, i dałaby sobie uciąć rękę, że Alek uczynił to samo.       
- Bo mam pewną propozycję- zaczął. – Jak wiesz, teraz będziemy mieć ponad dwa tygodnie wolnego, z racji finału Ligi Mistrzów, więc co byś powiedziała na małą wycieczkę krajoznawczą?- zaproponował, a Francy odebrało mowę. Wycieczka z Alkiem?  
- Zależy gdzie, bo ja byle gdzie nie pojadę- zaznaczyła, będąc jeszcze w lekkim szoku.         
- Myślałem o górach. Więc?- dopytał, a ona z radości uderzyła dłonią w bok wanny, rozpryskując wodę po najbliższym otoczeniu.            
- Góry, bardzo chętnie- zgodziła się i wysłuchała instrukcji siatkarza na temat wyjazdu. Czuła się cudownie z myślą, że wyjeżdżają już następnego dnia z samego rana. Uwielbiała podróżować – za to również kochała siatkówkę. Ten sport gwarantował jej zwiedzanie świata, choć w najmniejszym stopniu. Ale zawsze znajdowała wolną chwilę, aby przejść się po mieście i zobaczyć zabytki, o których tyle razy czytała w Internecie. W końcu była po szkole turystycznej. 


O jedenastej podjechała pod budynek Asseco na ul. Olchowej. Wysiadając ze swojego Passata, po raz pierwszy przyglądnęła się architekturze miejsca. Nigdy wcześniej nie zauważyła, że większość to szklane szyby na pięciu piętrach w górę. Jak ona pokonywała schody z takim widokiem? Przełknęła głośno ślinę i ruszyła do wejścia, które prowadziło przez brązowe zabudowanie przed rozsuwanymi drzwiami. Trochę jak w Tesco, do którego jeszcze nie miała okazji dotrzeć. W ogóle, mało znała swoje miasto. Oprócz części Starego Miasta, nie miała pojęcia o pozostałych ulicach. Skierowała się w stronę schodów i już miała wychodzić, gdy przypomniała sobie o widoku z zewnątrz. Od razu nawróciła na pięcie i wolała poczekać pięć minut na windę. Między czasie ucięła sobie krótką pogawędkę z recepcjonistką, która zaoferowała jej kawę i z papierowym kubkiem espresso udała się do swojego biura. Z dużymi trudnościami, bo samym łokciem, nacisnęła klamkę i z załadowanymi rękami wkroczyła do pomieszczenia. Na widok osoby za biurkiem, omal nie upuściła papierów i nie zalała ich swoją gorącą kawą. Jednak w ostatniej chwili utrzymała równowagę.
- Oj, Francesca. Pomogę ci- mruknął mężczyzna, podchodząc do niej z chęcią pomocy. Ale brunetka natychmiast cofnęła się o dwa kroki do tyłu, uniemożliwiając mu jego zamiar.    
- Obejdzie się- rzuciła, ustawiając swoje rzeczy na płycie biurka.    
- Widzisz, jaki sobie trud zadałem dla ciebie. Przyjechałem do Rzeszowa i włamałem się do twojego biura- zaśmiał się kpiąco. – Przytulnie tu masz.        
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Od razu złapała za słuchawkę telefonu i usiłowała wcisnąć numerek osiem. Jednak starszy pan przytrzymał jej połączenie jednym przyciskiem.    
- Ostrzegałem cię- zaznaczył nieprzyjemnie. – No chyba, że chcesz towar.   
- Wyjdź stąd!- krzyknęła, starając się nie ulec pokusie.      
- Francesca. Jedna saszetka, a tyle przyjemności. Proszę- podsunął jej pod dłoń dwa opakowania białego proszku. Mimo, że pokręciła głową ,nie zgadzając się, nie oddała mu narkotyków. Mężczyzna uśmiechnął się tryumfalnie i opuścił pomieszczenie, zatrzaskując za sobą drzwi. Zdezorientowana dziewczyna wrzuciła dawkę do torebki i usiadła w fotelu. Miała z tym skończyć, chciała z tym skończyć, ale w najmniej odpowiednim momencie pojawiał się On i znów „pomagał” jej wrócić do brania. Schowała twarz w dłonie i rozpłakała się. Jej psychika już dawno się poddała. Z jednej strony walka z nałogiem; chce, nie chce, z drugiej; walka o rodzinę, a z trzeciej; walka samej ze sobą. Nie wytrzymywała tego, przestała chodzić na terapię bo jej stan się poprawił, ale nie sądziła, że staruch znów pojawi się w jej życiu z tą samą propozycją.        
- Mogę?- usłyszała po kilku pukaniach do drzwi. Kiwnęła twierdząco głową, ocierając łzy palcami. Natychmiast wstała i wtuliła się w chłopaka, który po chwili przycisnął ją do siebie silnymi ramionami. Palcami gładził jej plecy, aby pomóc jej się uspokoić. Nie znał przyczyny jej rozpaczy, ale wiedział, że teraz go bardzo potrzebuje. Brunetka wzdrygnęła się, gdy poczuła wilgotność na swoim karku, która była spowodowana muśnięciem warg siatkarza. Nie protestowała, gdy nosem wodził do jej policzku, szukając jej ust. Wręcz przeciwnie, sama czyniła to samo. Wpiła się w jego malinowe wargi z zachłannością, oddając się chwili. Achrem pochylił się znacznie, aby dziewczyna mogła objąć go szczelnie za szyję. Trwali, złączeni w pocałunku, aż po upływie pięciu minut nie rozdzwonił się telefon Alka. Oderwał się od kobiety, która muskała raz po raz jego twarz, i przyłożył telefon do ucha. - Nie mogę teraz rozmawiać- rzucił na wstępie, gdy dziewczyna pieściła jego szyję. – Dobra, zaraz będę- rozłączył się, zaciskając komórkę w dłoni. Palcami uniósł podbródek Francesci ku górze, aby spojrzeć w jej oczy. – Muszę już iść, Andrzej czegoś chce- wytłumaczył i ostatni raz ucałował Enigmę.          
- Pa- szepnęła, machając mu, gdy znikał za drzwiami jej biura. Wróciła do poprzedniego miejsca i rozsiadła się w skórzanym fotelu. – Francesca, co ty wyprawiasz!?- zapytała sama siebie. Następnie uśmiechnęła się uroczo, wplotła palce w swoje włosy i spuściła głowę, pozwalając kosmykom zakryć jej twarz, po czym przygryzła wargę. To nie była miłość, ale jeden z etapów zauroczenia. 


Pierwszy rozdział bez wspomnienia o Savanim, yeah! Czyli plan wykonany w pewnym stopniu, choć jeszcze nie wiem, bo troszkę mi go szkoda. Ale, jakby to mój Wzorzec pewnie powiedział: Savaniego jeszcze będę miała dość po Nicole INEVITABILE SORTE. Głupia ta nasza Francy, prawda? Wzięła te narkotyki.

Reklama: Zapraszam na ASK.FM/ZOEZONETTI. Pozwalam pomęczyć mnie pytaniami o Enigmie, Nicole czy czymś, co się tworzy, albo o czymś, co was trapi i chcecie poznać moje zdanie na ten temat. Bo moja wena nie chce was za szybko wypuścić :) 

Do napisania! :* 

5 komentarzy:

  1. aww,słodko *.* czy Francesca dała Alkowi nadzieję ? czekam na następny :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzięła, ale może nie weźmie!! Może jest szansa na to żeby się powstzrymała i ćpała. Może uzna, że ma dla kogo walczyć??

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę,że ich nie wzięła, że była na tyle silna,że tego nie zrobiła. Czyżby z Alkiem to było coś więcej niż tylko chwila zapomnienia?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam do siebie na kolejny rozdział http://eveerything-at-once.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wizyta tego mężczyzny mnie zaskoczyła. Nie wierzę, że Fancesca nie oddała mu narkotyków, przecież jak znowu zacznie brać to cała jej terapia pójdzie na nic. Jestem ciekawa co zrobi. ;)

    OdpowiedzUsuń