niedziela, 16 czerwca 2013

Jeden

Tydzień zaczynał się jak co dzień – wstała tuż przed godziną ósmą, wyprzedzając nawet dźwięk budzika. Wzięła krótki, orzeźwiający prysznic i, przegryzając coś w biegu, zgarnęła z pułki torebkę i wyszła do pracy. Na ulicach w centrum miasta trwały korki, więc z pięciominutowym poślizgiem zawitała w recepcji ASSECO. Przywitała się grzecznie ze starszą panią, siedzącą z telefonem przy uchu i windą wjechała na piąte piętro. Tam, na korytarzu napotkała się na młodszą od niej dziewczynę.     
- Szef chce Cię widzieć – rzuciła w biegu, znikając za drzwiami siódemki. Brunetka przełknęła nerwowo ślinę, poprawiła futrzastą kamizelkę z Rosji i skierowała swe kroki do pokoju zwierzeń. Ulubioną czynność, w postaci pukania do drzwi przeciągnęła maksymalnie, aż prezes osobiście nie nacisnął na klamkę, zapraszając ją do środka. Uśmiechnęła się serdecznie i zajęła miejsce w mniej wygodnym krześle, niż to, które posiadała głowa firmy.       
- A więc, chciał mnie Pan widzieć- mruknęła, wykonując trzydziestostopniowy obrót fotelem.            
- Tak, bo mam dla Ciebie zajęcie na dzisiejszy dzień- wyznał, zamykając segregator, który jeszcze przed momentem namiętnie przeglądał. – Pojedziesz dziś na Halę Podpromie i wykonasz naszym zawodnikom zdjęcia, a później- przesunął teczkę papierów w jej kierunku- ulepszysz naszą stronę klubu o nowych zawodników, a tych co pozostali, troszkę podreperujesz, aby wyglądało to estetycznie- zaplótł palce obu dłoni, jak to miał w zwyczaju i uniósł się z miejsca. – Życzę miłej pracy, Panno…- wyciągnął dłoń w stronę brunetki. 
- Dziękuję, szefie- weszła mu w słowo, ściskając rękę mężczyzny.   

Zebrała swoje rzeczy z biurka i opuściła budynek firmy, ładując się do czarnego Passata. Czekało ją trudne zadanie, gdyż miała wykonać zdjęcia portretowe dwumetrowym facetom. Nie, i wcale nie chodziło tu o ich wzrost, który miałby jej w jakiś sposób przeszkadzać, lecz o jej ryzykowną i niebezpieczną przeszłość. Dlatego też, w kilka sekund podjęła decyzję i wyciągając telefon z beżowej torebki – wybrała numer do przyjaciółki. Z Sandrą znała się od ponad pół roku. Ich początki były trudne, bo przyjezdna nie życzyła sobie nikogo w swoim prywatnym świecie, a rudowłosa znów była uparta, i pchała się do niego drzwiami, oknami – a czasami nawet szybem wentylacyjnym czy kominem. Po krótkiej rozmowie umówiły się pod halą na godzinę dziesiątą z hakiem, gdyż Sandra musiała dopiero wyrwać się, w sposób niezauważony przez portiera, z budynku szkoły. Dlatego też nie dziwiła się, gdy zegarek wskazał piętnaście po, a Rudej nadal nie było widać. Zjawiła się za to pięć minut później, bardzo podminowana.       
- Nie pytaj, co się stało- uprzedziła ją koleżanka, gestem ręki. Szczerze mówiąc, to nawet nie miała zamiaru jej pytać o zły humor, ale po tych słowach już wiedziała, że zaraz zbiegnie lawina słów studentki. – No bo ten pan Zdziś. Niby go nie było w jego jaskini, niby spokojnie dotarłam do szatni, przebrałam się i już miałam wychodzić, a tu bum!, pan Zdziś z dyrektorką- klasnęła w dłonie, po czym otworzyła metalowe drzwi, prowadzące na halę. – Musiałam odbyć z nimi poważną rozmowę o moim złym zachowaniu i wytłumaczyć, że- zawahała się, spoglądając na towarzyszkę- że moja przyjaciółka jest w szpitalu i muszę do niej jechać. Przepraszam!- z trudem uwiesiła się wysokiej znajomej na szyi.   
- Naprawdę umieściłaś mnie w szpitalu?- skrzywiła się dziewczyna.
- Niechcący, ale spanikowałam. Jakbyś widziała naszą dyrektorkę, też być gadała takie głupoty- zrobiła wielkie oczy, ruszając dalej.             
Już dało się słyszeć charakterystyczne dźwięki odbijanych piłek. Brunetka od razu rozpoznała, że były to Mikasy. Rozróżniała dwie siatkarskie piłki – Moltenę od Mikasy – jak większość kobiet dwie firmy pomadek. Ruda żywiołowo podeszła do pierwszego rzędu niebieskich krzesełek i z zainteresowaniem obserwowała siatkarzy, bawiących się na siatce. Na każdej twarzy mężczyzn widniał szeroki uśmiech, potwierdzający, że kochają z całego serca to, co robią.    
- Jak tak na nich patrzę, to mi się przypomina ta włoska siatkarka- szepnęła, zapatrzona w dal przed sobą. Nie poruszyła się, nawet nie mrugnęła powieką.   
- Czemu akurat ona?- zapytała dziewczyna, nerwowo zaciskając palce na końcu swojej szarej bluzy.
- Bo była taka uśmiechnięta, cieszyła się każdym dotknięciem piłki, każdym wyskokiem, atakiem, blokiem. Była przyjaźnie nastawiona do swoich fanów, których traktowała jak przyjaciół. Była moją idolką- wyznała dumnie. – Szkoda, że już jej nie ma.   
- Szkoda…- mruknęła pod nosem brunetka. – Chodźmy, trzeba im wszystko wytłumaczyć i zabierać się do pracy, bo chciałabym wcześniej iść do domu. Jakoś źle się czuję- przyznała, mijając się z prawdą. Była zszokowana wyznaniem przyjaciółki, na temat siatkarki. Nigdy nie sądziła, że tak jest postrzegana przez kibiców, taka postać,  jak kobieta grająca w siatkówkę.

Sandra w swojej roli sprawdzała się wyśmienicie. Ustalała kolejność modeli, przygotowywała ich do zdjęć, a później poprawnie ustawiała w wyznaczonym miejscu, gdzie starsza koleżanka, nie odrywając oka od wizjera pstrykała serię portretów danemu siatkarzowi. Niektórzy wychodzili na fotografiach dość dobrze, inni zupełnie tracili twarz, co sami przyznawali, zanim rozpoczęli sesję. Cóż, jej zadaniem było później wybranie najlepszego ujęcia i ulepszenie w programie komputerowym, z czego miała stworzyć zakładkę zawodnicy. Gdy Ruda wyznała, że pozostał ostatni gracz, brunetka odetchnęła głęboko, czując ulgę. Przysunęła oko bliżej do wizjera, gdy napotkała się na najpiękniejszy, męski uśmiech, jaki kiedykolwiek widziała. W tamtej chwili zapomniała o swojej przeszłości i tym, co zostawiła w innym kraju, a co zabrała ze sobą i w brutalny sposób, pozbyła się tego – teraz wykonywała najdłuższą, z wszystkich, serię zdjęć. Chciała mieć uwieczniony każdy gest, dołeczek na twarzy, iskrę w oku czy drgnięcie wargi. Zapomniała się, a powróciła do żywych, gdy Sandra potknęła się o kabel i wywróciła statyw od aparatu.       
- Przepraszam, przepraszam…- jęknęła, podnosząc Nikona i wpychając go w dłonie przyjaciółki.        
- Nic się nie stało- uspokoiła ją. – Poza tym, zdjęcia są już w laptopie, więc żadnych strat nie poniosłyśmy. A ten Nikon przeszedł już wiele, także i teraz nic mu się nie stanie- uśmiechnęła się promiennie i zabrała się do pakowania sprzętu. Siatkarze w międzyczasie udali się do łazienki z Sandrą, aby zmyła im coś, czym upaćkała ich przed sesją. Brunetka jeszcze oszołomiona pięknym uśmiechem jednego z mężczyzn, zerknęła w ekran laptopa, gdzie widniało jedno ze zdjęć.         
- Jestem nie fotogeniczny- rozległ się głos tuż nad jej uchem. Podskoczyła przerażona, wpadając w pasiastą koszulkę. – Spokojnie. Nie chciałem Cię przestraszyć- wyznał, znów obdarowując ją widokiem rzędu jego białych zębów. Dziewczyna natychmiast zarumieniła się, a chcąc to ukryć, spuściła głowę, zasłaniając się kosmykami włosów. Do jej nozdrzy wpadł zapach perfumy Full Speed i już miała powiedzieć, że ładnie pachnie, lecz w porę ugryzła się w język. Nie mogła obcemu facetowi mówić takich rzeczy. Nie mogła z nim flirtować, adorować go, ani umawiać się. Rozsądek krzyczał, aby nie godziła się na żadną tzn. wspólną kawę, gdyż przy jej osobie mogło mu grozić niebezpieczeństwo. Tak postanowiła i tego zamierzała się trzymać.           
- Może dasz się zaprosić na kremówkę?- zapytał, patrząc jej w źrenice, swoimi zielonymi tęczówkami.           
- Chętnie- uśmiechnęła się czarująco.      
Od jutra będę słuchać rozsądku, obiecuję – powiedziała do siebie w myślach. 



Mam różne plany związane z tym opowiadaniem. Kilka wariantów, tylko nie wiem czy Wam się spodobają.
Chciałam tylko dodać, że dziś są urodziny włoskiego Szymona, i życzę mu nie tylko wygranej z Kubą, ale też, aby nigdy więcej nie szedł w ciemno blokiem w przeciwnym kierunku. A Wy, trzymacie kciuki za Włochów? Czy za inną reprezentację?
Do napisania!
-> odsyłam do zakładki Informowani

2 komentarze:

  1. To ja się dołączę do Twoich życzeń :P Pierwsze koty za płoty, sesja zdjęciowa z siatakarzmi i zaproszenie na kremówki od jednego z nich, dzień wprost idealny :P Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Buźki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na kolejny rozdział :D zapowiada się bardzo ciekawie...

    OdpowiedzUsuń